poniedziałek, 26 czerwca 2017

Wywiad z Panem Cytatem

Zapraszam na wywiad, który przeprowadził ze mną Pan Cytat









Jaka jest Twoja ulubiona, najważniejsza sentencja życiowa?
Jest ich kilka. Dwie najważniejsze.

„Twoje życie staje się lepsze tylko, kiedy Ty stajesz się lepszym” ~Brian Tracy

Często uwarunkowujemy swoje szczęście, nasz los i wszystko co nas spotyka od czynników zewnętrznych. Bo mąż mnie nie szanuje, bo urodziłem się w biednej rodzinie, bo kiepsko zarabiam. Tak naprawdę wszystko zależy tylko od nas i to my możemy odmienić nasze życie. Jeśli ktoś sprawia nam przykrość to tylko dlatego, że na to pozwalamy. Jeśli kiepsko zarabiamy to tylko dlatego, że się nie rozwijamy, że nie mamy ambicji, że nie szukamy lepszej pracy, tylko tkwimy w tej, która nas dołuje i nie daje perspektyw. Często mamy jakieś tam oczekiwania wobec innych, a nie dostrzegamy swoich wad. Trzeba zacząć najpierw od siebie.

„Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi” ~Jan Paweł II

Obecnie miarą człowieczeństwa i pozycji są dobre stanowiska, markowe ciuchy, najnowsze tablety tv i torebki za kilka tysięcy złotych. Ale czy to nas definiuje i świadczy o tym jacy jesteśmy i kim jesteśmy? Absolutnie. Nadal jednak oceniamy po wyglądzie, po ciuchach po gadżetach. Niestety,ale ja również doświadczyłam wielu sytuacji w których oceniano mnie przez to, że nie pochodzę z bogatej rodziny i nie miałam np w szkole plecaka bądź piórnika w najnowszych trendach. Ważne jest to co jest w środku. Kim jesteśmy, jacy jesteśmy. Coraz mniej czasu spędzamy ze sobą. Teraz spotkanie w realu zastępuje czat na fejsie. Jesteśmy nastawieni na konsumpcje. Ważne jest żeby również dawać coś od siebie, bezinteresownie, a nie tylko brać.



Co Cię najbardziej motywuje?
Najbardziej motywują mnie dzieci i ja sama. Oczywiście korzystam z książek o pozytywnym myśleniu i rozwoju osobistym. Słucham podcastów, biorę udział w Webinarach. Zaglądam na blogi w tej tematyce. I stąd czerpie zawsze pozytywne kopniaki, kiedy zaczyna mi brakować samozaparcia. Moje córki są dla mnie chodzącą inspiracją. Wciąż stawiają mi wyższe wymagania i wciąż wymyślają nowe rzeczy, którym chce sprostać. Również dzięki moim córkom powstała akcja charytatywna „Ośmiorniczki dla wcześniaków„.  Ale motywacja to nie wszystko. Do tego, aby odnieść sukces potrzebna jest ciężka praca, cierpliwość i samodyscyplina. Do działania na pewno motywują mnie efekty mojej pracy i perspektywa tego co mogę osiągnąć za kilka lat. Nie trudno mi jest wtedy wybrać czy powinnam leżeć i oglądać telewizję czy ruszyć tyłek i iść pobiegać. Ważne jest, aby planować sobie sukces. Dużą motywacją dla mnie jest to, że moja praca w Fundacji pomaga w tej chwili tysiącom maleńkich istot, które przyszły na świat zbyt wcześnie. Świadomość tego dodaje mi skrzydeł.



Jak znalazłaś swoją pasję?
Moja pasja drzemała we mnie od wielu lat. Tylko kiedyś nie było takich możliwości. Niewielu miało chociażby komputer, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej. Pierwszy telefon dostałam dopiero w liceum. Zawsze uwielbiałam wszelkie prace manualne. Moja pasja się obudziła, kiedy byłam w ciąży. Byłam wtedy na studiach i zaczęłam kombinować z biżuterią. Wtedy też odkryłam sklep pasart.pl w którym do dzisiaj się zaopatruje. Kiedyś nie miałam pojęcia, że można sobie kupić jakieś koraliki, zapięcia i samemu stworzyć biżuterię podobną do tej, którą można kupić w sklepie. I wpadłam w nałóg. Później doszło szydełkowanie, dzięki któremu również odnalazłam swoją misję.
Zawsze marzyłam, żeby działać charytatywnie. Marzyłam o tym, żeby założyć fundację. Jednak byłam przekonana, że tylko celebryci mogą prowadzić taką aktywność. Myślałam, że trzeba być znanym i bogatym, żeby pomagać. W końcu jeśli sama mam kilka groszy w portfelu to jak pomogę innym? Okazało się, że to bardzo błędne myślenie.
Wszystko zaczęło się kiedy moje córki zachorowały na zapalenie płuc i trafiły do szpitala. W ramach wdzięczności chciałam podarować kilka szydełkowych maskotek na oddział dziecięcy. Jednak spotkałam się z pewnym problemem. Nie wiadomo jak przyjąć takie zabawki, czy muszą mieć jakiś atest, specjalne materiały itd. Chyba 4 tygodnie dzwoniłam do szpitala i pytałam chyba wszystkich możliwych osób o to przekazać zabawki na oddział. W końcu zaczęłam szukać w internecie. Tak trafiłam na bloga Gosi Tujakowskiej. Polki, która mieszka w Danii. Na jej blogu znalazłam post o ośmiorniczkach. Szybko znalazłam kontakt do organizacji, która się nimi zajmowała. Poprosiłam o zgodę na prowadzenie akcji w Polsce. Otrzymałam wszelkie niezbędne informacje i zaczęłam działać 🙂
I tak połączyłam moją pasję do szydełkowania z misją pomagania tym maluczkim.
Jeśli chodzi o rzemiosło to bardzo długo trwało aż znalazłam swój styl. Próbowałam wielu technik i ostatecznie osadziłam się w klimatach boho jeśli chodzi o biżuterię. Teraz również sama projektuje maskotki szydełkowe.



Twoja największa porażka? Czego Cię nauczyła?
Hmmm dobre pytanie. Życiowej porażki chyba jeszcze nie zaliczyłam. Owszem wiele rzeczy mi się nie udało. Kiedy bardzo szybko się poddawałam. Przez to nie ukończyłam kilku szkół. Teraz żałuję, bo to zawsze jeden papierek więcej. Teraz wiem, że warto zawsze próbować, nawet jeśli się nie udaje. Czasem jesteśmy o krok od sukcesu i właśnie wtedy rezygnujemy. Staram się więc nie powtarzać tych błędów.



Jak radzisz sobie z krytyką? Jak reagujesz na hejt?
Chyba tak do końca to sobie nie radzę. Jak już wspomniałam często byłam przezywana od podstawówki do gimnazjum. W gimnazjum było jeszcze gorzej. Poziom poczucia własnej wartości poniżej zera. A właśnie to jest taki wiek, kiedy człowiek chyba najbardziej potrzebuje akceptacji, wtedy kształtuję się jego osobowość. Trudno siebie lubić kiedy wszyscy na około się z Ciebie śmieją. To był bardzo trudny okres w moim życiu. Chociaż teraz z perspektywy czasu myślę, że byłam głupia i żałuję tych wszystkich łez wylanych w tamtych czasach. Odkąd założyłam fundację pojawiły się również mini fale hejtu. Mówię mini bo są tacy którzy obrywają jeszcze mocniej np. Owsiak, który swoją drogą jest dla mnie wzorem do naśladowania i na prawdę podziwiam człowiek, że mimo tylu złych komentarzy nie poddał się i dalej pomaga. Spotkałam się już wiele razy z przykrymi komentarzami np. że założyłam fundację dla pieniędzy, że nic nie robię tak na prawdę dla fundacji, że mam z tego niezły biznes. Na początku mnie to bolało i jest to dla mnie przykre bo pomagam od samego początku charytatywnie i sama włożyłam w to dość sporo funduszy. Ludzie nie maja pojęcia ile czasu zajmuje praca w fundacji i jak to wygląda od strony kuchni. Zarządzanie koordynatorami, kontakty ze szpitalami, mnóstwo, mnóstwo formalności, biurokracji, prowadzenie grupy na Facebook, wdrażanie wolontariuszy, mnóstwo umów, prowadzenie strony www, Fanpage’a, Instagrama, poszukiwanie sponsorów, planowanie budżetu. Sporo pracy, ale na szczęście lubię papierkową robotę i lubię to co robię, bo wiem jakie są tego efekty i wtedy myślę o tych wszystkich malutkich rączkach trzymających macki – to mi zawsze dodaje siły w chwilach słabości.



Jaka jest Twoja misja, tego co robisz? Co chcesz dać innym?
Misją Fundacji Małych Serc jest pomoc wcześniakom. Ośmiorniczki dla wcześniaków to akcja, która ma na celu wyposażenie oddziałów noworodkowych w szydełkowe ośmiorniczki. Badania pokazały, że macki tych maskotek przypominają wcześniakom pępowinę. Dodatkowo maluchy mają mocno wykształcony odruch chwytny i często wyrywały kabelki, które są podłączone do aparatur podtrzymujących je przy życiu. Teraz bawią się mackami, a nie kabelkami. Przed włożeniem ośmiorniczki do inkubatora mama dziecka nosi zabawkę przy sobie, aby ta przesiąknęła jej zapachem i skolonizowała na sobie bakterie odpornościowe. W ten sposób wkładamy do inkubatorów namiastkę mamy. Akcja pomaga wcześniakom przetrwać ciężkie chwile, a rodzicom dać wsparcie psychiczne i nadzieję, że ich dziecko wyzdrowieje.

Moją osobistą misją w tym wszystkim jest zarażanie pasją do szydełkowania. I namawianie tych, którzy potrafią posługiwać się szydełkiem, do tego, aby wykorzystali swoje zdolności w pozytywny sposób. Dla mnie to jest właśnie najpiękniejsze, że to dzięki pasji pomagamy.

Jeśli chodzi o moja markę Ajuna Design, która tworze już od kilku lat i która musiała posiedzieć rok w cieniu, bo ośmiorniczki skutecznie pochłaniały cały mój czas. Ajuna oferuje maskotki szydełkowe, przedmioty dekoracyjne czyli pufy, poduchy, koce oraz klimatyczną biżuterię. Aktualnie oferta powoli powiększa się o meble drewniane, grawerowane i przedmioty dekoracyjne robione z drewna. Jest to związane z tym, że do Ajuny dołączyła jeszcze jedna osoba, stolarz z zawodu, z zamiłowania artysta. Przemek Kubiak, który potrafi też pięknie malować obrazy i rysować.



Czym jest dla Ciebie sukces? Jak go definiujesz?
Sukces dla mnie jest wtedy kiedy osiągnę założony sobie cel. Ale nie mówię tu o takich malutkich celach czyli np, dzisiaj posprzątam lodówkę, tylko o takich dużych, które wymagają pracy i poświęcenia.

Osiągnięcie sukcesu daje spełnienie.Dla mnie te dwa pojęcia są ze sobą mocno powiązane.



Z czego jesteś najbardziej dumna? Twój dotychczasowy największy sukces?
Z wielu rzeczy. Jestem dumna, że wyprowadziłam się z domu rodzinnego zaraz po skończeniu liceum i samodzielność. Jestem dumna ze skończonych studiów, co było o tyle trudne, że w ich trakcie urodziłam dwójkę dzieci i to z nich jestem najbardziej dumna. Rodzina jest dla mnie zawsze najważniejsza. Jestem dumna również z Fundacji i z faktu, że akcja ośmiorniczkowa osiągnęła tak duży rozmiar. Obecnie zaopatrujemy prawie 100 szpitali. Nasze ośmiorniczki wybywają również za granicę. Pomogłam także ruszyć z akcją w Anglii i w Austrii.

Mam nadzieję, że kolejnym sukcesem będzie Ajuna.



Jaką dasz najważniejszą radę innym, którzy idą po swoje marzenia?
Wiem, że to banalne i że wszyscy to powtarzają, ale najważniejsze jest słuchać siebie i tego co jest w sercu. W dzisiejszych czasach to bardzo trudne. Żyjemy w biegu i w chaosie, który skutecznie ucisza nasz wewnętrzny głos. Na pewno warto walczyć o swoje marzenia, bo to w końcu nasze życie i to my musimy je przeżyć tak jak chcemy. Warto planować sobie marzenia. Mam wrażenie, że dla wielu marzenie to takie mrzonki, wielkie marzenia, które nigdy się nie spełnią. Jeśli będziemy czekać, aż spełnią się same to prawdopodobnie na samym marzeniu się skończy. Czego będziesz żałować na starość? Tego, że próbowałeś i nie wyszło czy tego, że nie spróbowałeś wcale. Trzeba cierpliwości i ciężkiej pracy w dążeniu do własnego spełnienia i przed wszystkim nie poddawać się jak coś nie wychodzi.



Twoje największe marzenie?
Moim największym marzeniem jest zdrowie dla moich dzieci i rodziny. Zdrowie jest najważniejsze.
A tak poza tym to zdać prawo jazdy, bo kiepsko mi idzie 😉 Mam też kilka dużych marzeń:
zobaczyć Wielki Kanion, skoczyć ze spadochronem, z sukcesem prowadzić firmę.

Koniec.


Wywiad można przeczytać również tutaj

Zapraszam serdecznie do Pana Cytata na inspirujące cytaty i duża dawkę motywacji i serdecznie dziękuję za zainteresowanie moją osóbką :)

www.pancytat.pl
www.instagram.com/pancytat
www.facebook.com/pancytat

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję że jesteś!!!

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka